wtorek, 3 września 2013

Pakowanie to najgorsza część podróżowania.

Oto jestem. Dzień przed wyjazdem, 3 dni przed Madrytem. Już spakowana piję piwo i słucham muzyki. Zostało mi jeszcze tylko kupić jedzenie na drogę i spakować kabelki od aparatu i tabletu. Pościągam jeszcze kilka piosenek i to będzie już wszystko. Mój bagaż waży jakieś 28 kg razem z podręcznym (w sumie mogę mieć 35 kg). Spakowałam wszystko co lubię. Spokojnie zmieściłabym jeszcze kurtkę zimową i kilka par butów, mimo to czuję, że wzięłam za dużo rzeczy (na pewno wzięłam za dużo rzeczy ale ten typ tak ma). Ogólnie mam jedną dużą torbę z ciuchami, prezentami i książkami (z racji tego, że w maju planuję wrócić na tydzień by pisać maturę na poziomie rozszerzonym z angielskiego i polskiego oraz podstawę z wos'u zabrałam 6 książek do nauki, mam też 5 książek do czytania oraz 2 książki do hiszpańskiego). Moja druga torba to rolki, Zenit, prezent dla hostki oraz 3 pary butów. Bagaż podręczny to bluzka na zmianę, sweter, Canon, tablet, jedzenie i woda.

Od lewej: podręczny, Skaza, ciuchy, rolki.

Najlepsze lody świata czyli takie tam w pracy.
Dentystka zrobiła wszystko co się dało. Niestety mam jednego zęba do kanałowego a że nie zdążyłabym go już zrobić to mam tlenek. Przeklętą siódemkę wyrwałam. Ogólnie moje zęby od marca stały sie znacznie mocniejsze i mniej odwapnione co mnie bardzo cieszy.
Fryzjer też był. Pożegnałam 6 centymetrów włosów i czuję się dziwnie.
EKUZ dopiero będzie, mama mi go podeśle do Hiszpanii.
Pożegnanie było i to bez łez! Zostałam mile zaskoczona przez dziewczyny z pracy i bez pożegnalnego gofra się nie obyło (coby poszło w cycki). Mam też już załatwioną pracę na sierpień 2014 także miło :D

Następny post już z okolic Madrytu!

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z tym pakowaniem, też nie przepadam :) I super,że od razu praca załatwiona w przyszłym roku :) Jeden kłopot mniej jak to się mówi :)

    OdpowiedzUsuń