wtorek, 27 sierpnia 2013

10 dni przed.

Co? Jakie 10 dni? Ostatnio czas upływa mi bardzo szybko. Wstaję, ogarniam, idę do pracy, później fb/skype, spanie, ogarnianie, praca. Za 10 dni będę w Madrycie. Jeśli mam być szczera to jestem przerażona, ale gdy zaczynam rozmawiać z hostką wszystko przemija a wyjazd staje się łatwy (zbyt łatwy?). Wydaje mi się, że trafiłam idealnie jednak jak będzie na miejscu, już tam? Mam nadzieję, że nic się nie zmieni i że będzie jeszcze lepiej.

Po tym, co mi powiedziała Olga zaczęłam się zastanawiać czy dobrze mieć z hostami przyjacielski kontakt. W końcu jakby nie patrzeć to są oni naszymi pracodawcami. Z drugiej strony to oni będą naszą rodziną przez najbliższe miesiące, dla niektórych rok a czasem nawet dwa lata. Ja się cieszę, że z Eleną mogę porozmawiać o czym chcę i w każdym momencie do niej zadzwonić, nawet z najgłupszym pytaniem świata.


Na totalnym luzie przed video rozmową.

Gdy mam wolną chwilę (a w ostatnim czasie prawie nie mam) staram się robić zdjęcia. Tutaj jestem z W., której robiłam niedawno zdjęcia. 

Takie z nas słodziaki!


czwartek, 22 sierpnia 2013

One way ticket.. :)

Tak jest. Mam już bilet. Jedną nogą jestem w słonecznej Hiszpanii, 30 kilometrów od stolicy. Już czeka na mnie 'życie jak w Madrycie' (niech spróbuje uciec, to pożałuje). Będzie jeszcze piękniej, gdy Olga do mnie dołączy, ale o tym innym razem. Nie wolno przecież zapeszać, tak? Obecnie jestem na etapie poszukiwań jakiegoś niesamowitego książkowego przewodnika po Hiszpanii. Potrzebuję też książek typu awesome jako lektury do poczytania w autokarze i ogólnie do wzięcia ze sobą. Poleca ktoś coś może?


Nadchodzę!


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

'przygotowania'

Otóż tytuł posta jest w cudzysłowie, bo moje przygotowania wyglądają tak, że nawet nie zaczęłam. Wyjeżdżam za 17 dni a nie mam walizki. Nic nie mam. Prezentów też nie mam. Jestem tak bardzo nieogarnięta, że aż żal dupę ściska. Kiedy idę do pracy na 15 i kończę po 21 to mam dzień wyjęty z życia- nie nie potrafię wtedy załatwić. Za to kupiłam sobie "Hiszpański raz a dobrze", mam też pożyczony przewodnik po Hiszpanii, ale szczerze powiedziawszy to za ciekawy on nie jest (forma w jakiej jest napisany jest beznadziejna).

Codziennie piszę z hostką. Uwielbiam ją. Szkoda, że dzieci nie są takie rozmowne- są wręcz niesamowicie nieśmiałe (przy czym bardzo urocze).

Ja i beznadziejny przewodnik pozdrawiamy!

niedziela, 18 sierpnia 2013

Perfect match!

Moja droga do stania się au pair była dość kręta. Pod koniec lipca zdecydowałam, że porzucam swoje plany odnośnie wyjazdu i idę na studia. Czekając na listę z osobami przyjętymi na mój kierunek wciąż miałam konto na apw i pisałam z rodzinkami. Trafiłam na Elenę- rozwódkę z trójką dzieci. Wymieniłyśmy kilka wiadomości a po godzinnej rozmowie na skype wiedziałam, że to właśnie ona. Miałam wow i to nie było małe wow. To było ogromne WOW i szczerze powiedziawszy dalej je mam.

Ogólnie:
Trójka dzieci: 7, 5 i 4 lata (dz, ch, dz).
Wieś- Villafranca del Castillo, Madryt, Hiszpania.
Wynagrodzenie- 300 euro miesięcznie (możemy negocjować).
Miesięczny bilet do Madrytu kupuje mi Elena. Tak samo płaci mi połowę ceny biletu z Polski do Hiszpanii. Mam własny pokój z przeogromną szafą oraz dzielę łazienkę, którą dzielę z dziećmi. Za kurs językowy nie muszę płacić. Mam też swój rower co jest dla mnie świetną informacją. Pracuję około 20- 30 godzin tygodniowo. Weekendy mam wolne a co drugi weekend dzieci w ogóle nie ma w domu ponieważ są u ojca. We wtorki tylko zaprowadzam dzieci do szkoły bo po szkole zabiera je ojciec.

Wylatuję na początku września. Jeszcze tego nie czuję, bo codziennie chodzę do pracy, ale jak tylko będę miała dzień wolnego to lecę po walizkę!


Kilka zdjęć skradzionych z internetu: